Odrzuciłam włosy do tyłu i przejrzałam się w lustrze.
Jak profesjonalna prostytutka, pomyślałam z odrazą. Kopniakiem otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki. Itachi siedzący na łóżku odwrócił się w moją stronę i zamarł.
- Ładnie, nie? - Zapytałam przesłodzonym głosem, podnosząc torebkę spod ściany. Chłopak potrząsnął głową.
- Pośpiesz się. Ichijou jest w barze, dwie ulice dalej. - Mruknął. Uśmiechnęłam się do niego drwiąco i wyskoczyłam przez okno.
- Bar... Gdzie to jest? - Mruknęłam do siebie, przeczesując ulice. Nagle zauważyłam wejście. Z niechęcią weszłam do środka.
Gdy tylko przekroczyłam próg, uderzył mnie zapach dymu papierosowego. Zmarszczyłam nos, po czym wślizgnęłam się między ludzi, szukając mojego celu. Dużo czasu mi to nie zajęło, był doskonale widoczny. Wyglądał dokładnie tak, jak mi go opisał Itachi - Czarne, długie włosy, lekki wąsik, ubranie jak z wybiegu... Krótko mówiąc - Alfons idealny. Biorąc pod uwagę moje przebranie, stanowilibyśmy dobraną parę -_- .
Zagarnęłam kosmyk włosów za ucho, po czym podeszłam do Ichijou i jego bandy.
- Cześć, mogę się przyłączyć? - Zapytałam, wymuszając w sobie uśmiech a la Demi Lovato. Mężczyzna uśmiechnął się lubieżnie.
- Proszę, proszę. - Odpowiedział, przysuwając mi drinka. Usiadłam mu na kolanach i wypiłam łyka. Napój okazał się bardzo mocny. Domyśliłam się jaki ma plan - upije mnie, zaciągnie w "ustronne" miejsce i zgwałci.
Cudownie, pomyślałam.
Impreza mocno się przeciągała. Spędziłam kilka godzin, zmuszona wytrzymywać towarzystwo Ichijou, którego najwyraźniej dużą przyjemność sprawiało obmacywanie mnie.
- Hej, skarbie, przejdziemy się gdzieś? Możemy pójść do mnie... - Mruknął mi do ucha, wsuwając swoje ręce pod moją bluzkę. Wzdrygnęłam się i wstałam.
- Jasne, możemy. - Odparłam, uśmiechając się szeroko. Zaraz ta męka dobiegnie końca.
Mężczyzna wyprowadził mnie z klubu, po czym pociągnął do olbrzymiej willi na obrzeżach wioski. Oczywiście, gdy tylko weszliśmy do środka, poprowadził mnie do sypialni.
- I co kotku, zabawimy się? - Syknął, rzucając mnie na łóżko i siadając na mnie okrakiem. Wymuszając w sobie ostatni uśmiech, skinęłam głową.
- I to mi się podoba. - Stwierdził facet, zdejmując ze mnie bluzkę. Gwizdnął cicho i zabrał się za spódniczkę.
Zacisnęłam zęby i wciągnęłam powietrze. To zaszło zdecydowanie za daleko.
Sięgnęłam ręką do torebki, przyciągając ją do siebie. Ichijou, który właśnie pozbawiał mnie spódniczki, praktycznie nie zwrócił na to uwagi. Nachyliłam się ku niemu i złapałam go za rękę.
- Miłych snów. - Szepnęłam mu do ucha, wbijając w jego ramię strzykawkę, wypełnioną bezbarwnym płynem. Przytrzymałam go jeszcze przez chwilę, a potem puściłam. Bezwładne ciało mężczyzny osunęło się na podłogę.
Zachichotałam, po czym narzuciłam na siebie jakiś szlafrok, leżący na półce. Potem wyjęłam nóż z torebki.
Jak się bawić, to na całego.
***
Wskoczyłam na parapet i zapukałam w szybę. Itachi szybko otworzył i wpuścił mnie do środka.
- Misja wykonana, możemy wracać. - Mruknęłam, zmierzając do łazienki.
- Czekaj. - Usłyszałam. Odwróciłam się i zmierzyłam go lodowatym spojrzeniem.
- Czego? - Warknęłam.
- Nic ci nie zrobił? - Zapytał, wbijając w mnie wzrok.
Uniosłam brwi, zdezorientowana.
- Skąd to pytanie? Przecież wiem, że masz to gdzieś. - Odparłam.
- Wcale nie ma tego gdzieś.
Wywróciłam oczami.
- Więc co?
Westchnął, spuszczając wzrok.
- Po prostu... Martwię się o ciebie.
Zesztywniałam. Popatrzyłam na chłopaka, nic nie rozumiejąc.
- Kiedy przyszłaś do organizacji... Tylko ty traktowałaś mnie normalnie. Dostrzegłaś we mnie człowieka. Przez cały czas byłaś dla mnie jak siostra. - Umilkł na chwilę. - Po prostu...
Uciszyłam go gestem ręki.
- Martwiłeś się?
Skinął głową.
Podeszłam powoli do łóżka i usiadłam obok chłopaka. Przysunęłam się do niego i przytuliłam lekko.
- Dziękuję.
Spojrzał na mnie zdziwiony, ale odwzajemnił uścisk.
Puściłam go i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Itachi, ty jesteś kretynem.
***
- Nadal uważasz, ze jestem kretynem? - Westchnął, trącając mnie w ramię. Zachichotałam.
- Zawsze tak sądziłam. - Odparłam ze śmiechem.
Przeszliśmy kilka minut w milczeniu. Nagle zatrzymałam się.
- Co jest? - Zapytał Itachi.
Zastanowiłam się chwilę.
- Mogę do ciebie mówić Nii-sama? - Zapytałam.
Spojrzał na mnie zdziwiony. Po chwili uśmiechnął się.
- Skoro musisz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
fajne ale moglo by byc dłusze ha h a
OdpowiedzUsuńOoooo taaaak ,a ja wiedziałam ,że ona go i tak lubi xD. Czekam na następną notkę.
OdpowiedzUsuńItacz to dobry człowiek jest ^ ^ No... Powiedzmy... xDD Samokontrola jednak daje się we znaki xD Miałam wrażenie, że ona się zaraz na niego rzuci xsłysząc o tej chorej misji xD Mi się podobało ^ ^ [i sorr, że nie komentowałam wcześniej ^^''']
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nexta ^ ^
noooo!!! nieźle!!! Haha :) Itachi to jest lol xD Nii-sama xD Haha xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Słodkie *.* Ale z tym kole-fonsen (tudzież koleś-alfons) to za słabo O_o' lepiej jakby krzyczał ,prosił o litość cierpiąc niezmiernie *.* Jednym słowem - słabo Ci wyszło ^__^ Co nie zmienia faktu ,że jest boskie ;p A Itachi-człowiek to trochę dziwne połączenie xdd ale jest dobrze *_* Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńKimiko