- A co, jeśli sie nie zgodzę?
- Zabiję cię.
- No to proszę.
- Masochistka.
- Nie obiecuj czegoś, czego nie jesteś w stanie zrobić.
***
Usiadłam gwałtownie i rozejrzałam się. W tej samej chwili oślepił mnie promień słońca. Przymknęłam oczy i odwróciłam głowę.
Znajdowałam się w niedużym pokoju. Łóżko, szafa, biurko i półki na książki. O dziwo puste. Chwiejnie wstałam i przeszłam kilka kroków.
Sekundkę.
Gdzie ja jestem?
Dopiero teraz zaczęłam racjonalnie myśleć. Cofnęłam się spowrotem na łóżko i podsunęłam nogi pod brodę.
Akatsuki?
To najbardziej prawdopodobne.
Rozmyślania przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi. Nerwowo zerknęłam w tamtą stronę.
Do pokoju wszedł... karzełek?
- Wstawaj. - warknął do mnie. Posłusznie zrobiłam to, co mi kazał. Nie było mnie stać na cokolwiek innego.
Idąc korytarzem za karłem, zauważyłam kilka istotnych szczegółów.
Po pierwsze, on w nie szedł. On sunął po ziemi.
Po drugie, jego ruchy były dziwnie... sztywne. Jakby był z drewna.
Zatrzymaliśmy się pod dużymi, dębowymi drzwiami. Jak do jakiegoś gabinetu.
- Zapukaj i wejdź. - mruknął mój "towarzysz", po czym oddalił się w przeciwną stronę.
Posłuchała. Po kilku sekundach usłysałam głośne "wejść".
Zamarłam. Tak lodowatego głosu jeszcze nigdy nie słyszałam. Szczerze mówiąc, miałam ochotę odwrócić się i uciec.
Nie zrobiłam tego.
Nacisnęłam delikatnie n aklamkę i wsunęłam się do pokoju.
Moje ciało było dziwnie odrętwiałe. Podświadomie czułam, że powinnam stawiać opór.
Dlaczego tego nie robiłam?
Z trudem skupiłam się na otoczeniu.
Za biurkiem siedział jakiś mężczyzna. Twarzy nie widziałam, cała była ukryta w cieniu.
Z ciemności wyzierały tylko oczy.
Przerażające, o wzorze typowym tylko dla jednego kekkei genkai.
Rinnegan.
- Siadaj.
Klapnęłam na krzesło. Dlaczego dziaiaj słyszę tylko polecenia?
Wstań, zapukaj, wejdź, siadaj.
- Wiesz, dlaczego cie tutaj sporowadziliśmy? - zapytał, jak sądzę, Lider.
- Domyślam się. - odparłam grzecznie. Grunt to spokój.
Przez całe życie uczyłam się zachowywać nieprzenikniony wyraz twarzy.
Czas wykorzystać tę umiejętność.
- Więc?
Przełknęłam ślinę.
- Chodzi o moją umiejętność pieczętowania demonów, prawda? - zapytałam.
- Dokładnie. - mruknął. Jego oczy wpatrywały sie we mnie przenikliwie.
- Co będę z tego miała?
Cholera!
Idiotka!
Po cholerę to powiedziałaś?!
Lider zmrużył oczy.
- Jeśli będziesz współpracować, nie zabijemy cię. Jeśli nie... - mogłabym przyciądz, że usmiechnął się złośliwie. - Wtedy cię zmusimy. Jeżeli będziesz sprawiać poważniejsze problemy... Unieszkodliwimy cię.
Kurwa.
Starając się zachować swoje poker face, odparłam:
- Przyjmuję propozycję.
Skinął głową.
- To teraz formalności. - wyciągnął z szafki jakieś dokumety. - Nanako Minami, lat szesnaście, urodzona 29 lutego. - przy kazdym słowie kiwałam głową.
Wyciągnął kolejna kartkę i podniósł długopis, z niewiadomych powodów leżący na ziemi.
- Odpowiadaj na pytania.
Skinęłam głową.
- Płeć?
- Kobieta.
Zapisał coś.
- Orientacja seksualna?
Wbiło mnie w ziemię.
- Homo. - palnęłam. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, co powiedziałam.
- Stój, wróć! Hetero. - gościu ma mnie dość. Na stówę.
- Dobra, dokońcvzymy kiedy indziej. Ktoś zaraz odprowadzi cię do pokoju.
Nagle z cienia wyłoniła sie kolejna osoba.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brr.. xDD Ja zawsze se nieco inaczej wyobrażałam przyjęcie do Aka O_o' Ale nieważne :33 Jest takie przysłowie . im dalej w las tym więcej drzew. U ciebie brzmi "Im dalej w notki tym lepsza jakość" ^__^ Zostanę stałym czytelnikiem ! A tak w ogóle xd Nie przedstawiłam się ani razu od 1 komentarza. Kimiko Shibuki jestem :33
OdpowiedzUsuń