11.09.2009

6. Hunter and victim.

- Tobi is a good boy! - wrzasnął chłopak w pomarańczowej masce, wpadając na mnie i przewracając na kanapę.
- Złaź ze mnie, kretynie! - wrzasnęłam. Nie wiem dlaczego, ale na widok chłopaka wpadłam we wściekłość.
Przez całe swoje życie jechałam na instynkcie. Nauczyłam się mu ufać.
Teraz też.
Przyjrzałam się nowo przybyłemu. Na pozór nieszkodliwy. Jedna w jego pobliżu moje mięśnie automatycznie sie spinały. Podświadomie spodziewałam się ataku.

Młody zebrał się z podłogi i odwrócił w moją stronę.
- Tobi przeprasza! Tobi is a good boy! - zawołał radośnie.
Musiałam mieć niewiarygodnie głupią minę, bo w tej samej chwili Deidara wybuchnął niepochamowanym śmiechem.
Spojrzałam na niego ogłupiała.
Wyprostował sie, nadal chichocząc.
- CO to jest? - zapytałam, akcentując pierwszy wyraz.
- To jest Tobi. - pośpieszył z wyjaśnieniem Kisame. - Jest lekko rąbnięty, ale niegroźny. Może trochę wkurzający.
Rozluźniłam się. To głupie, przestraszyłam sie takiego dzieciaka.
Gdyby to był on, poznałabym go.
Nie ma się czym martwić.

***

Przebywałam w organizacji od tygodnia. Poznałam już wszystkich. Itachi okazał się całkiem sympatyczny, jednak nie rozmawiałam z nim za często. Najbardziej zaprzyjaźniłam się z Deidarą i Kisame, któremu dziką przyjemność sprawiało czochranie mnie po głowie.
Z resztą utrzymywałam w miarę pokojowe stosunki, jednak nadal starałam się unikać Hidana.
Jedynie Tobi stanowił dla mnie zagadkę.

***

- Nanako, do mnie! - Czemu ten gość tak wrzeszczy? Westchnęłam głęboko i odłożyłam książkę. Bardzo ciekawa, nawiasem mówiąc. O wampirach.
- Nanako! - wydarł się Pain.
Boże.
Pobiegłam do jego gabinetu i odruchowo sie schylilam. Na szczęście.
Poszedł jeden wazon.
- Coś się stało, Liderze? - zapytałam z uśmiechem.
Lider odchrząknął i wziął z biurka jakieś papiery.
- Masz misję sprawdzającą.
- Co? - zapytałam skołowana.
- Nie jesteś jeszcze pełnoprawnym członkiem organizacji. Teraz idziesz na misję, żeby sprawdzić, jak sobie poradzisz. Tu masz opis. - podał mi kartkę. - A teraz won!
Pośpiesznie wyszłam z gabinetu i skierowałam sie do pokoju.
Usiadłam przy biurku i przeleciałam wzrokiem kartkę. Mam złapać jakiegoś gościa o imieniu Kageromaru. Jest niewygodny, podobno.
Wstałam i podeszłam do szafki. Otworzyłam ją i wyjęłam broń.
Niby zwykły tasak, ale bardzo poręczny. To nietypowa broń dla shinobi, ale daje ten element zaskoczenia.
Drobna szesnastolatka z ukrwawionym tasakiem.
Ha, ha, ha.
Boki zrywać.
Gdzie ta msja?
Zerknęłam na kartkę.
A tak. W Konoha.

Stop.
Że gdzie?!

***

Jeszcze nie śpicie? Podziwiam was.
Notka z dedykiem dla każdego, kto nie zasnął podczas czytania.
Czekam na komenty ^^

4 komentarze:

  1. No to taaak, dam Ci tu pierwszy komentarz, jak widzę. I nie wiem czemu, skoro opowiadanie jest naprawdę świetne! Strasznie spodobał mi się Twój styl pisania. Zazwyczaj początkujące pisarki popełniają masę błędów, a Ty nie! Bardzo wielki plus :)
    Informuj mnie dalej o notkach, już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. ^^
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, lecz czemuż takie krótkie T__T
    Pisz szybko nexta! ^^
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  3. Noo..się zgadzam za krótko!Ale mi tam się w ogóle nie chciało spac!Wybacz ,że tak późno ale mam szlaban.Teraz siedzę sama na chacie i przeszukałam wszystko i odnalazlam kabel od lapka i oto jestem!Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie ! ^__^ Tak jak wszyscy tu uważają ! ;p


    Kimiko

    OdpowiedzUsuń